-Jeśli sądziliście, że was oprowadzę po Madrycie to źle
trafiliście – oznajmiłam kiedy w końcu wydostaliśmy się ze
stadionowego zgiełku. - Mogliśmy jednak poczekać na Alvaro.
-Poradzimy sobie bez niego! - Łukasz machnął ręką, po czym objął
ramieniem Monikę. - Możemy iść posiedzieć tam! - wskazał ręką
w stronę jednej z licznych knajp, której szyld był
najwymyślniejszy ze wszystkich. Potaknęłam krótko i razem
skierowaliśmy się w stronę wspomnianej wcześniej knajpy.
-Nareszcie możemy spokojnie porozmawiać – powiedział mój
przyjaciel, kiedy tylko zajęliśmy miejsca przy stoliku.
-A w czym przeszkadzał ci Alvaro? - wtrąciła Monika. - Nawet jeśli
masz jakieś poufne sprawy do Diany, to on z całą pewnością nie
zna polskiego.
Łukasz znów nonszalancko machnął ręką i oparł się o
miękkie obicie sofy, na której siedział.
-Łukasz! Popatrz tylko jak jej bez niego źle!
Aż się wzdrygnęłam, kiedy Monika wypowiedziała te słowa. Nigdy
nie byłam do nikogo tak przywiązana i nie chciałam pokazywać po
sobie, że tym razem jest inaczej, chociaż dobrze wiedziałam, że
jest.
-Źle? Nie, nie – odparłam. - Zmęczona jestem, po prostu –
zaśmiałam się.
-Widzisz! Diana nigdy nie dała się omotać chłopakowi i żaden tam
Alberto tego nie zmieni.
-Alvaro – poprawiłam go. - Mówcie lepiej co tam u was, bo
faktycznie, jeszcze nie mieliśmy okazji żeby spokojnie porozmawiać.
-Przez ciebie musiałem udawać pilnego ucznia – mruknął
żartobliwie Łukasz. - Dużo się przy tym nauczyłem, moja mama
była pod wrażeniem kiedy przyniosłem do domu czwórkę ze
sprawdzianu z historii.
-Sprawdzianu? - jęknęłam niezadowolona. Dotarło do mnie ile będę
musiała jeszcze nadrobić, a notatki, które tak pilnie
przepisywałam były zaledwie wierzchołkiem góry lodowej.
-Nie martw się. – poklepał mnie pokrzepiająco w ramię – Udało
mi się zwinąć niektóre pytania, więc trochę pracy masz
zaoszczędzone.
W drodze powrotnej do domu otrzymałam sms-a od mamy, która
oznajmiła mi, iż musieli razem z Santiago pojechać do jakiejś
ciotki, która miała wypadek samochodowy i nie wrócą
na noc. Zapewniła mnie, że to nic takiego, a kobieta jest tylko
trochę poobijana. Amelię ulokowali u Pilar i Ignacio, których
znałam z pamiętnej Wigilii.
Już z oddali zauważyłam, iż dom ogarnięty jest ciemnościami,
czyli Manuela również gdzieś wybyła lub po prostu nie
wróciła jeszcze do domu.
Wolna chata – pomyślałam, co podziałało na mnie jak motorek
napędowy i już chwilę później zamykałam za sobą drzwi
wejściowe. Musiałam korzystać z każdej minuty, bo Manuela w
każdej chwili mogła wrócić.
Kiedy wchodziłam po schodach do swojego pokoju, wizja spędzenia
samotnego wieczoru zaczęła mnie nieco przerażać. Mogłam
przysiąc, że słyszałam jakieś kroki na górze, ale
zachowałam zimną krew. Zwolniłam kroku, jakby miało mnie to
uchronić przed ewentualnym atakiem. Nasłuchiwałam dokładnie
jakichś odgłosów, jednak do moich uszu nic nie dotarło. Na
pewno tylko panikuję – uspokoiłam się w duchu i nacisnęłam
klamkę od drzwi do swojego pokoju. Zanim zaświeciłam światło, na
tle okna, oświetlonego ulicznymi latarniami ujrzałam czarną
postać. Serce podeszło mi do gardła i instynktownie się cofając
wrzasnęłam jak mała dziewczynka. Moment później poczułam
czyjąś rękę na swoim ramieniu, przez co krzyknęłam jeszcze raz,
aż poczułam pieczenie w gardle. Cofnęłam się odrobinę
gwałtowniej niż wcześniej, aż natrafiłam na ścianę, a głową
uderzyłam w włącznik światła. Lampa wisząca na suficie
oświetliła pomieszczenie, a moim oczom ukazała się twarz mojego,
domniemanego, przyszłego mordercy. Był nim Alvaro, który
starał się ukryć rozbawienie malujące się na jego twarzy.
-To tylko ja – uśmiechnął się, gładząc mnie delikatnie po
ramieniu.
Przez chwilę odpowiadał mu jedynie mój przyspieszony, przez
nadmiar adrenaliny oddech.
-Gdzie jest Manuela? - spytałam kiedy nieco się uspokoiłam.
-U Jese. Nie wróci na noc i wspólnie stwierdziliśmy,
że nie możesz spędzić całej nocy samotnie w tak wielkim domu.
Spojrzałam na niego z politowaniem, a on dodał:
-Nie przewidziałem tego, że sam mogę doprowadzić cię do zawału
– przestał udawać, iż zaistniała sytuacja go nie śmieszy i
jego gromki śmiech wypełnił pomieszczenie.
Oburzona szturchnęłam go w ramię.
-Siedzisz sobie jak gdyby nigdy nic w moim pokoju, kiedy ja jestem
przekonana, że dom jest pusty i jeszcze masz czelność się ze mnie
śmiać! - fuknęłam, a widząc brak jego reakcji szturchnęłam go
jeszcze raz.
-Chciałem ci zrobić niespodziankę! - odpowiedział w końcu.
-Jak widzisz, udało ci się – odparłam z przekąsem. - Przestań
się ze mnie śmiać. – znów go szturchnęłam, a kiedy mnie
nie usłuchał dodałam – Dobrze. Obrażam się na ciebie i
będziesz się musiał bardzo postarać, żebym ci wybaczyła.
Zgasiłam światło, po czym zapaliłam swoją małą lampkę,
stojącą na stoliku przy łóżku, dzięki której pokój
był tylko delikatnie oświetlony. Tak jak najbardziej lubiłam. Już
chciałam brać w swoje ręce laptop i zaczynać ignorowanie Alvaro,
kiedy ten zaszedł mnie od tyłu i obejmując mnie ramionami wokół
talii, przyłożył swoje usta do mojej szyi. Moje ręce zamarły nad
komputerem, którego nie zdążyłam nawet dotknąć, a serce
znów zabiło mi mocniej.
-Wybaczysz mi? - szepnął mi wprost do ucha. - Albo mam się jeszcze
bardziej postarać?
-Bardziej – odparłam, starając się brzmieć stanowczo, jednak
dotyk jego warg na mojej szyi sprawił, że zaczynałam tracić nad
sobą kontrolę i mój stanowczy ton zabrzmiał raczej ochoczo.
Alvaro chwycił mnie za ramię i delikatnie obrócił tak abym
stanęła do niego twarzą, a już po chwili czułam ciepło jego ust
na swoich wargach, które stopniowo rozlało się po całym
moim ciele.
-Już mi wybaczyłaś? - szepnął wprost w moje usta, w przerwie
między pocałunkami.
-Chyba sobie żartujesz – odparłam. - Staraj się dalej!
Usiadłam na biurku, przesuwając nieco swoim tyłkiem laptop w tył,
aż uderzył delikatnie o ścianę, jednak w tamtym momencie nie
miało dla mnie znaczenia, czy mu to zaszkodziło czy nie.
Alvaro znów przeniósł swoje wargi na moją szyję,
ściągnąwszy w międzyczasie swoją bluzę. Objęłam go nogami
wokół bioder, aby mieć go jak najbliżej siebie. Nie
zwlekając długo, pozbawiłam go koszulki, a on nie pozostał mi
dłużny. Odchyliłam nieco głowę w tył. Czułam teraz jego wargi
również na swoich nagich ramionach i dekolcie.
Pozwoliłam mu na to, aby chwyciwszy mnie za uda, przeniósł
mnie na łóżko.
To była najpiękniejsza noc w moim prawie dziewiętnastoletnim
życiu.
Każdy jego pocałunek doprowadzał mnie do szaleństwa. Czułam, że
chce mi w jak najlepszy sposób udowodnić swoją miłość, a
ja z całego serca pragnęłam tego samego. Każdy jego dotyk był
tak delikatny, iż miałam wrażenie, że za chwilę się rozpłynę,
a jednocześnie chciałam więcej. Otaczająca nas cisza zakłócana
była jedynie przez nasze przyspieszone oddechy i prawie bezgłośne
szepty, które wpływały wprost do moich uszu. To była tylko
nasza chwila. Mieliśmy możliwość poznania siebie od nowa. W
zupełnie inny sposób niż dotychczas, odkrywając najskrytsze
zakamarki swoich ciał. Nie panowałam nad swoimi emocjami, z trudem
oddychałam, jednak chciałam by trwało to jak najdłużej. Syciłam
się każdym pocałunkiem, każdym jego dotykiem, jakby miała to być
ostatnia pieszczota z jego strony. Wiedziałam jednak, że przed nami
jeszcze wiele takich wieczorów.
Po tej nocy byłam pewna, że to Alvaro jest pierwszym chłopakiem,
którego naprawdę pokochałam.
Stało się nieuniknione. Cieszę się, że się przespali, do tego tak pięknie to opisałaś, ale wspomniałaś coś o komplikacjach. Uh, no coż, w każdym opowiadaniu powinny się znaleźć, to też sprawia, że można będzie się tym opowiadaniem cieszyć dłużej, ale oni są tak szczęśliwi, że aż nie chce mi się myśleć, że coś może się popsuć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Dobra końcówka :D
OdpowiedzUsuńŁukasz wydawał mi się na początku kimś spoko, ale ten ziomek to jakieś nieporozumienie jednak...
Niesamowicie się cieszę, że Alvaro i Diana stali się bardziej... intimate ;D No i czekam niecierpliwie na ich dramy. Komplikacje muszą być, a teraz jak już są ze sobą tak blisko, to te dramy będą jeszcze lepsze :P
Czekam niecierpiliwie na kolejny :)
Buziole!!
To było piękne ! Szczególnie końcówka - cudownie to opisałaś . Najbardziej mnie martwi fakt , że się coś popsuje . Ciekawe tylko co ...
OdpowiedzUsuńCóż , pozostaje mi tylko czekać na ciąg dalszy .
Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://sicelaestvrai.blogspot.com/
jakie to cudowne ! ;) . już nie mogę się doczekać następnego, codziennie sprawdzam czy nie ma nowości chociaż wiem do do 10.08 nic się nie pojawi ;p. No coż a w między czasie zapraszam do siebie : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam na 1 rozdział : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam na trójkę : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuń